poezja J.P.II


 PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM 

Wybrzeża pełne ciszy
======5=====
 Miłość mi wszystko wyjaśniła,
 Miłość wszystko rozwiązała -
 dlatego uwielbiam tę Miłość, 
gdziekolwiek by przebywała. 
A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu, 
w którym nie ma nic z fali huczącej, 
 nie opartej o tęczowe pnie, 
ale wiele jest z fali kojącej, 
 która światło w głębinach odkrywa
 i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
 Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
 oswobodzony od wiatru, już się nie troskam o żaden z upadających dni,
 gdyż wiem, że wszystkie upadną.


 ====8=====

Co to znaczy, że tyle dostrzegam, gdy nic nie widzę ,
kiedy już poza horyzont ostatni osunął się ptak,
kiedy fala w szkle go ukryła – opadłem jeszcze niżej,
zanurzając się razem z ptakiem w nurcie chłodnego szkła.


Im bardziej wzrok natężam, tym widzę mniej,

i woda schylona nad słońcem tym bliższe przynosi odbicie,
im dalszy od słońca oddziela ją cień,
im dalszy cień od słońca oddziela moje życie.


Więc w mroku jest tyle światła,

ile życia w otwartej róży,
ile Boga zstępującego
na brzegi duszy.


PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM

Pieśń o słońcu niewyczerpanym
====7=====
Jeśli miłość największa w prostocie,
a pragnienie najprostsze w tęsknocie,
więc nie dziw, że pragnął Bóg,
aby najprostsi Go przyjęli,
ci, którzy duszę mają z bieli,
a dla miłości swej nie znają słów.
Sam, gdy nas umiłował,
prostotą nas oczarował,
biedą, biedą i siankiem -
Wtedy Matka Dziecinę brała,
na rękach Go kołysała
i otulała Mu stopy w sukmankę.
O cud, cud, cud!
kiedy Boga osłaniam człowieczeństwem,
osłoniony od Niego miłością,
osłoniony męczeństwem.
====8====
W jednym spojrzeniu dziecięcym
skupionym w łagodnej Hostii
spotkałem się z Ojcem Niebieskim,
który patrzył z niezmierną miłością.
Przed głębią tego spojrzenia,
w którym ujrzany był świat,
zadrżały oczy moje
jak odsłonięty kwiat.
Syn mówił: Oto się spełnia
pragnienie naszej miłości,
że oczy ludzkie patrzą
nie odmienione światłością.
O blask! O stwórcze spojrzenie,
z którego niezmiernie obficiej
stworzenie się nowe wyłania,
nowe światy powstają w ukryciu.
====9====
O, czuć tę chwilę nicości,
tę chwilę sprzed stworzenia –
i nie odstępować jej nigdy
jak nie odstępuje się cienia.


Powracać ciągle w ten czas,

gdy utulony tylko Twoją Myślą
niewinność większą niż dziecko
i głębszą miałem przejrzystość.


Dziś oszołomiony istnieniem,

zapominam o mojej nicości.
w dalekich się błąkam promieniach,
oderwany od promieni najprostszych.


Lecz jedno spojrzenie w głąb,

które wieczność odsłania z przepływu –
jedno najprostsze spojrzenie,
którym w Myśli znów Twojej przebywam. –


To wtedy – gdy w blasku ukrytym

skupiam siebie całego,
i staję się znów Twoja Myślą
miłowany białym żarem Chleba.
=====10=====
Często stamtąd długo na mnie patrzy
spojrzeniami przykuwając mi twarz -
Czy ty wiesz, czy ty wiesz, mój bracie,
jak miłuje nas Ojciec nasz?
Ale głębi moich słów nikt nie zna,
ale przyczyn najdalszych nikt nie wie,
jaka to męka była bezbrzeżna
ta samotność na krzyżowym drzewie.
Lecz nie krew, która w drzewie rozkwitła,
jak rozkwita każdy trud w jutrzejszym chlebie
- tylko to odepchnięcie od Ojca,
to odtrącenie...
Za te słowa: Czemuś mnie opuścił,
Ojcze, Ojcze - za mej Matki płacz -
Ja na wargach Twoich odkupiłem
dwa najprostsze słowa: Ojcze nasz.
=====13=====
Proszę Cię, byś mnie ukrywał
w miejscu niedostępnym,
w nurcie cichego podziwu
lub w nocy posępnej.


Proszę Cię, byś mnie osłaniał

od tej strony, co zapada w mrok -
a proszę Cię, byś mnie odsłaniał
ku tej stronie, co przykuwa wzrok.


- bo wiem o takim ukryciu,

że w nim nic nie rozproszę z tych słońc,
które płoną pod horyzontem
spojrzeń utkwionych w głąb.


A wtedy dokona się cud

przemiany
oto Ty staniesz się mną -
ja – eucharystyczny.
=====16=====
O Panie, przebacz mej myśli, że nie dość jeszcze miłuje,
przebacz miłości Mej, Panie, że tak strasznie przykuta do myśli ,
że chłodnym myślom, jak nurt, Ciebie odejmuje
i nie ogarnia płonącym ogniskiem


Ale przyjmij, Panie, ten podziw, który się w sercu zrywa -

jak zrywa się potok w swym źródle -
- znak, że stamtąd przypłynie żar -
i nie odtrącaj, Panie, nawet tego chłodnego podziwu,
który nasycisz kiedyś kamieniem płonącym u warg -


I nie odtrącaj, Panie, mojego podziwu,

który jest niczym dla Ciebie, bo Cały jesteś w Sobie,
ale dla mnie teraz jest wszystkim,
strumieniem, co brzegi rozrywa,
nim oceanom niezmiernym tęsknotę swoją wypowie.


TRYPTYK RZYMSKI



1. Zdumienie



Zatoka lasu zstępuje

w rytmie górskich potoków
ten rytm objawia mi Ciebie,
Przedwieczne Słowo.
Jakże przedziwne jest Twoje milczenie
we wszystkim, czym zewsząd przemawia
stworzony świat...
co razem z zatoką lasu
zstępuje w dół każdym zboczem...
to wszystko, co z sobą unosi
srebrzysta kaskada potoku,
który spada z góry rytmicznie
niesiony swym własnym prądem...
— niesiony dokąd?


Co mi mówisz górski strumieniu?

w którym miejscu ze mną się spotykasz?
ze mną, który także przemijam —
podobnie jak ty...
Czy podobnie jak ty?
(Pozwól mi się tutaj zatrzymać —
pozwól mi się zatrzymać na progu,
oto jedno z tych najprostszych zdumień.)
Potok się nie zdumiewa, gdy spada w dół
i lasy milcząco zstępują w rytmie potoku
— lecz zdumiewa się człowiek!
Próg, który świat w nim przekracza,
jest progiem zdumienia.
(Kiedyś temu właśnie zdumieniu nadano imię «Adam».)


Był samotny z tym swoim zdumieniem

pośród istot, które się nie zdumiewały
— wystarczyło im istnieć i przemijać.
Człowiek przemijał wraz z nimi
na fali zdumień.
Zdumiewając się, wciąż się wyłaniał
z tej fali, która go unosiła,
jakby mówiąc wszystkiemu wokoło:
«zatrzymaj się! — masz we mnie przystań»
«we mnie jest miejsce spotkania
z Przedwiecznym Słowem» —
«zatrzymaj się, to przemijanie ma sens»
«ma sens... ma sens... ma sens!»


2. Źródło
Zatoka lasu zstępuje

w rytmie górskich potoków...
Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być —
Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?!
Cisza...
Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!
(Cisza — dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś tajemnicę twego początku.)
Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie
odczuć świeżość,
ożywczą świeżość.

PROFILE CZŁOWIEKA - Dzieci


Dorastają znienacka przez miłość

i potem tak nagle dorośli trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie
(serca schwytane jak ptaki, profile wrastają w półmrok).
Wiem, że w ich sercach bije tętno całej ludzkości.
Trzymając się za ręce usiedli cicho nad brzegiem.
Pień drzewa i ziemia w księżycu:
niedoszeptany tli trójkąt.
Mgły nie dźwignęły się jeszcze.
Serca dzieci wyrastają nad rzekę.
Czy zawsze tak będzie - pytam - gdy wstaną stąd i pójdą?
Albo też jeszcze inaczej:
kielich światła nachylony wśród roślin
odsłania w każdej z nich jakieś przedtem nie znane dno.
Tego, co w was się zaczęło,
czy potraficie nie popsuć,
czy będziecie zawsze oddzielać dobro i zło?


PROFILE CZŁOWIEKA - Magdalena



Duch się przesunął nagle, a ciało jeszcze zostało

na dawnym swoim miejscu. Dlatego ogarnął mnie ból.
I trwać on będzie tak długo, aż nie dojrzeje ciało,
w duchu znajdzie pokarm dla siebie, a nie jak dotąd głód.


To są chwile, gdy miłość boli: tygodnie, miesiące, lata.

Język i podniebienie jak korzeń suchego drzewa,
wargi odarte ze szminki. Prawda długo gruntuje błąd.


Jednak suszę całego świata

nie ja odczuwam, lecz On.


MATKA – Prośba Jana



Fali serca,

gdy cicho wzbiera za spojrzeniem,
nie obniżaj - o Matko - ani odmieniaj miłości,
ale w dłoniach przejrzystych tę samą falę przenieś na mnie.
On Ciebie o to prosił.
Ja jestem rybak Jan.
Tak mało jest we mnie do kochania.
Jeszcze czuję: u brzegu jeziora -
pod stopami drobniutki żwir i nagle - On.
We mnie już tajemnicy Jego nie obejmiesz,
choć w myślach Twych snuł się będę łagodnie jak mirt.
A jednak skoro On chciał, abym mówił do Ciebie "Matko" -
proszę, niechaj w tym słowie nic się dla Ciebie nie zmniejsza.
To prawda,
że niełatwo zmierzyć głębokość słów,
których znaczenie całe On w nas oboje natchnął,
by w nich się utaiła cała miłość dawniejsza.